niedziela, 26 lipca 2015

Pytania?

Póki mam czas (tzn. Siedze w domu i nic nie robie aka nie jestem jeszcze w usa), pomyślałam, żeby "pobawić" sie w Q&A ;)
Tak wiec zapraszam do zadawania pytań, bo to chyba jedna z niewielu możliwości dowiedzenia sie czegoś o mnie zanim pojade i będę jawnie wyrazac moją opinie i dzielić sie z wami moim życiem bardziej niż teraz ;D

Ag

piątek, 24 lipca 2015

Wiedeń 17-20.07 (zdjęcia)

Nie jestem wielkim podróżnikiem jak większość wymieńców. Nie planuje przejechać całego świata albo jechać do Indii- to nie moje tereny ;p Zwiedzam trochę inaczej, lubię tylko duże miasta i tam się chętnie wybieram. Nie lubię żadnego muzeum na świecie więc do nich nie wchodzę, zamiast tego lubię chodzić po mieście w dobrym towarzystwie, udawać, że w nim mieszkam, robić zakupy, jeść i dobrze się bawić.
Właśnie po to tłukłam się 8 godzin do Wiednia 'polskim busem' z siostrą i koleżanką. Było warto ;)

takie zdjęcie niczego
 Belweder
 Muzeum (od zewnątrz, do środka nie wchodziłam ;D)
 Katedra
Biblioteka :o
sorki że zdjęcie ze snapa, ale tutaj od razu jest podpis (y)

 Na najlepszym placu zabaw na świecie, bawiłam się tam jak byłam mała (y)
minuta ciszy dla jakości tego zdjęcia...
 w metrze
 z jakimś koniem
plac zabaw po raz kolejny. Byłam tam w środku dnia i nie było ANI JEDNEGO dziecka. Trochę przykro bo to naprawdę najlepszy plac zabaw na świecie :(
No i dokumentacja tego, co lubię robić najbardziej na świecie
#shopaholic
Już wiem, że jak pojadę do USA to zrobię duże zamówienie internetowe z Brandy <3

Ag.

piątek, 10 lipca 2015

Konsulat

Teraz nie ma już (prawie), żadnych przeszkód żeby jechać ;)
Wczoraj wsiadłam z tatą do samochodu i pojechałam do... Sosnowca. Nie 'for fun' bo nikt for fun do Sosnowca nie jeździ. Tata musiał coś załatwić w pracy zanim pojechaliśmy do Krakowa do konsulatu Stanów Zjednoczonych. Jechaliśmy oczywiście n złamanie karku bo nie ma co być za wcześnie (jak ja się nienawidzę śpieszyć i spóźniać). Byliśmy na styk, całe szczęście, że są wakacje i Kraków nie jest zakorkowany, no i też godzina była dobra bo ani z pracy ani do pracy, feel free możesz jechać gdzie chcesz o też porze. 
Ktoś kiedyś powiedział mojemu tacie w telefonie, że jak mam 17 lat to muszę wbić do tego konsulatu sama, więc tak zrobiłam a on siedział po drugiej stronie i jadł śledzie (ambasada śledzia, szkoda, że bez wódki). Jak się okazało, mógł ze mną wejść ale (jak się okazało później) nie było to konieczne.
Weszłam sobie do środka, przeszłam kontrole prawie jak na lotnisku, ale wszystko zostawiłam tacie, żeby się nie bawić w zostawianie rzeczy itp więc szybciutko udałam się do pani która z całej masy papierów (które "musiałam" wziąć) wyciągnęła tylko dokument DS-2019 oraz wydruk ze strony konsulatu i oznajmiła, że więcej nie będzie mi potrzebne (!). Potem poszłam po schodkach do góry, oddałam odciski palców, wzięłam numerek (prawie jak na poczcie) i usiałam w poczekalni pełnej ludzi. Nudziło mi się strasznie i tylko czekałam, aż ktoś koło mnie usiądzie i będę mogła gadać o niczym (jak zwykle). Tak się też stało, wiec pogawędziłam chwilkę z miłą dziewczyną która wybiera się na spontana do Stanów na wakacje (pozdrawiam). 
Kiedy pojawił się na płycie mój numerek serce zabiło mi troszkę szybciej i pomknęłam do drugiego pomieszczenia z konsulami (?). Podeszłam do pana za szybą, oddałam odciski palców, pogawędziłam dwie minuty (po ang), podziękowałam i wyszłam. To wszystko. Po to musiałam czekać pół godziny ;D 
No i tak się skończyła moja przygoda w konsulacie, o 14 byłam już w Katowicach (tu mnie wystawił tata żebym sobie pojechała autobusem do domu) i korzystając z okazji znajdowania się pod galerią katowicką weszłam wypić kawę i kupić sobie koszulkę. Potem pojechałam do domu śpiąc sobie w autobusie (nie byłam jedyna na szczęście).

#shopaholic
(widać opaskę z openera!)
(to jest piękny haft który na niej jest, 
nie ona nie jest cała biała)

Tak właściwie to nie mam pojęcia jak spakuję wszystkie moje ubrania. Może ktoś mi powie?

Ag.

poniedziałek, 6 lipca 2015

Trójmiasto 1-5 .07 (zdjęcia)

W końcu będzie sporo zdjęć. Tak jak wspominałam wybierałam się w tym roku na jeden dzień na openera. No ale, jako że nie opłaca się jechać tylko tam i z powrotem do Gdynii to spędziłam z mamą 4 dni w Trójmieście a w jeden dzień (w piątek) dojechałam do moich dobrych znajomych i poszłam z nimi na festiwalowe bajlando ;D
 
Na sam początek przestawiam piękne widoczki ;D

 zachód słońca na porcie w Gdynii, ten wysoki budynek w tle to sławny see tower
 cudowne różowe niebo, molo, Gdynia
 molo w Sopocie (Sopot jest przepiękny!)
Gdańsk z wysoka

Kilka randomowych:

 Muszę się pochwalić pięknym scorpionem. Wybaczcie (molo, Gdynia)
 Pokochałam mój half up half down (nie zwracać uwagi na zdjęcie w sklepie z meblami) 
 hmmmm jakby nie patrzeć to połowę wyjazdu spędzałam w centrach handlowych ;_;
A tu jak wychodziłam rano w piątek (dobijałam do znajomych na pole namiotowe, poszliśmy na plaże, chwile posiedzieliśmy a dopiero potem podbiliśmy koncerty. Potem miałam jeszcze sweter a o 4 rano i tak zamarzałam....

I opener:

 To już ok 2 rano, zimo strasznie, koczawaliśmy z dala od sceny 
 Zaraz po wejściu na festiwal (poznaje po tym, że jeszcze mamy pomalowane usta a moje włosy jeszcze nie są spięte) 

 Na openerze dają bardzo dobrze i bardzo drogo jeść, przedstawiam wegańskiego burgera (nie, to nie jest bułka z chlebem) 
(ofc, wzięłam za mało hajsu, i musiałam pożyczać kupony od znajomych)
 Of monsters and men oraz tłum rączek i głów. I tak byłam bardzo blisko sceny (na mumford and sosn też, ale nie mam zdjęć bo za dobrze się bawiłam, skakałam i śpiewałam żeby myśleć o tym, zeby robić zdjęcia, najlepszy koncert na świecie, kocham mumfordów)
Ja z jedną z moich najlepszych przyjaciółek Natalią (po raz kolejny) ;D na tle głównej sceny
No i sama główna scena

Mam nadzieje, że pasują wam posty w tym stylu ;p zdecydowanie łatwiej się je pisze, myślę, że w stanach będę też takie robić ;)