wtorek, 31 marca 2015

Moje obawy #1

Pomyślałam, że podzielę się z wami moimi obawami, bo oczywiście je mam ;) Czasem czytając blogi ludzi którzy jadą bądź są na wymianie, odnoszę wrażenie, że niczego się nie boją i z niczego nie rezygnują, może tak jest, ale nie u mnie.
Wymiana nie ma samych pozytywów (choć jej wady są na tyle elastyczne, że można je zminimalizować) a ja potrafię być niezłą panikarą więc kiedy tylko pojawia się jakaś obawa (a wiem, ze będą narastać, stąd prawdopodobieństwo kolejnego tego typu posta) staram się ją obejść i eliminować, żeby nie była już przeszkodą do spełniania moich marzeń ;)
Dlatego spiszę tu moje obawy i ich "rozwiązania", pomogę sobie samej, a może nawet komuś jeszcze?

1. Pozostawienie rodziny. Banał w kategorii obaw. Kiedyś już byłam pół roku poza domem (mieszkałam w internacie w Wiedniu) jednak nie była to rozłąka tego typu. Rodzice mnie odwiedzali a raz nawet przyjechała moja babcia ;D Teraz wiem, że mogę zatęsknić za rodzicami, kłótniami z siostrą i niedzielnymi obiadami u babci. Święta poza domem też nie będą te same. Ale prawda jest taka, że to tylko rok, mam 17 lat i wiem, że stanę się dzięki temu bardziej dojrzała i samodzielna (choć samodzielna to już jestem w sumie). Po roku wrócę do domu i z nowymi doświadczeniami będę mogła kontynuować stare tradycje. Zaleta w wadzie, czyż nie? 

2. Pozostawienie znajomych. "po tym roku wszystko się zmieni, zdajesz sobie z tego sprawę? nikt nie będzie taki sam, ludzie się zmieniają..." Tak, zdaję sobie z tego sprawę. Kiedy nie widzi się kogoś przez bardzo długi czas to dostrzega się każdy szczegół, każdą zmianę czy to na lepsze czy to na gorsze (oby na lepsze). Wiem, ze zmienią się moi znajomi, przyjaciele a przede wszytskim ja sama. Ale na szczęście był kiedyś taki mądry człowiek który wymyślił internet.
Poza tym, prawdziwi przyjaciele nigdy nas nie opuszczą, więc jeśli takich mam, i będą ze mną w trakcie wymiany i po powrocie, to będę najszczęśliwszą osobą na świecie. A jeśli mnie zostawią, to po co się nimi przejmować?

3. Zmiana czasu. I nie chodzi mi tu o początkowy jet lag. Chodzi mi o potencjalny problem z komunikacją ;D będzie trzeba się gimnastykować, żeby zgrać się w czasie.

4. Jedzenie. Tak, boje się jedzenia. Przede wszytskim dlatego, że od kilku lat zdrowo się odżywiam z własnej woli, jadąc do innej rodziny będę musiała zaakceptować ich warunki i nie będę mogła być tak wybredna jak jestem teraz. W dodatku, boję się przytycia (kolejny banał), po ostatniej rozmowie z dziewczynami będącymi w stanach w tym roku, które oznajmiły mi, że przytyły już 15 kg to z początku myślałam, że żartują ale potem zaczęłam się bać. Jednak przetestuję moją siłę woli ;) postaram się nie wrócić z nadbagażem cielesnym i jeść na tyle zdrowo na ile będę mogła. 

5. Bariera językowa. Nigdy nie uważałam, że mam jakąś dużą barierę językową, ale też nigdy nie byłam zmuszona do porozumiewania się wyłącznie po angielsku. Może to mi pomóc albo zaszkodzić w nawiązywaniu kontaktów, w dodatku jestem też dość nieśmiała i mogę się nie odważyć zagadywać do każdej napotkanej osoby. Zostało mi więc szlifować angielski i pewność siebie abym do wyjazdu była gotowa na podjęcie tego wyzwania. 

To jest takie 5 ogólnych obaw z tym związanych, jasne, z czasem (kiedy data wylotu będzie coraz bliższa) zaczną się pojawiać nowe ale będę starała się je eliminować :) Komuś mogą się one wydawać banalne a innym nie do przeskoczenia, to tylko i wyłącznie kwestia indywidualna. Jednak jeśli macie dla mnie jakieś rady to byłabym wdzięczna za waszą pomoc!


Ag.

poniedziałek, 30 marca 2015

Dlaczego zdecydowałam się na wymianę?

Na pewno wiele osób zastanawia się 'dlaczego?' więc postanowiłam wam trochę przybliżyć całą zaistniałą sytuacje. Nie będę jednak "wywnętrzać się" w internecie bo to dość dziwne aczkolwiek postaram się odpowiedź w jakiś sensowny sposób na to pytanie ;)

1. Angielski. Chyba oczywiste są korzyści językowe związane z wymianą prawda?

2. Poznanie nowej kultury. Nie utożsamiam się z typowym polskim 'cebulostwem', jestem osobą niesamowicie tolerancyjną i potrafię przystosować się do życia w innym państwie (już kiedyś miałam okazje). Czytając o kulturze amerykańskiej na blogach postanowiłam sprawdzić na własnej skórze jak to jest, a skoro nie mam do tego przeciwwskazań... to czemu nie?

3. Zwiedzenie nowych miejsc. Nigdy nie chciałabym siedzieć w jednym miejscu przez całe życie. Mieszkałam już w Austrii więc czas na Stany ;) I mówiąc zwiedzanie nie mam na myśli chodzenia z plecakiem i odwiedzanie zabytków (chociaż to właściwie to słowo oznacza ale 'who cares?') tylko o poznanie innego Świata z każdej strony, z każdego aspektu.

4. Znajomości. Chyba każdy wie one się zawsze przydadzą?

5. Przyjaźnie. Nie muszę tego punktu rozwijać, prawda?

6. Integracja międzynarodowa. Liczę na to, że spotkam tam ludzi z różnych zakątków świata, jak wiadomo, Ameryka to poniekąd wymieszany naród ;)

7. Sport. Chcę spróbować cheerleadingu i poznać zasady footballu amerykańskiego ;)

8. Nowe smaki. Od zawsze chce spróbować batonika questa i czekoladek reese's (tak, tak, wiem, że można dostać to w Polsce ale to nie to samo)

9. Zakupy. Jestem typową dziewczyną... Brandy melville(!), Hollister, Abercrombie, VS, Top Shop, PacSun....

10. Przełamanie własnych barier. Jeśli uda mi się przystować do nowego środowiska, przełamać barierę językową i poradzić sobie prze 10 miesięcy z dala od rodziny, przyjaciół i wszystkich bezpiecznych miejsc... to będę wiedziała, że jestem w stanie osiągnąć w życiu wszystko czego tylko zapragnę.

I wiele wiele więcej....

Ag,

niedziela, 29 marca 2015

To jeszcze nie koniec

Myślałam, że ogarnęłam już wszystkie dokumenty i zostało mi czekanie... przeliczyłam się. Muszę dosłać jeszcze pocztą podpisane umowy (drugi raz... bo za pierwszym nie wysłałam wszystkiego) no i przysłali mi listę brakujących szczepień... wychodzi na to, że przed wylotem muszę dostać 4 razy w ramie, już nie mówiąc o tym, że trzeba to wypisać ładnie na formularz, co za biurokracja ;)
No ale czego się nie robi, żeby spełniać marzenia?
Ag.

niedziela, 22 marca 2015

Aplikacja- "od kuchni"

Postanowiłam się jednak z wami podzielić moimi przemyśleniami i wskazówkami dotyczącymi aplikacji. Pewnie wiele osób może być wystraszona wypełnianiem tego wszystko ale nie taki diabeł straszny! ;)
Chciałabym jednak zaznaczyć, że nie każda aplikacja będzie wyglądać tak samo, weźcie pod uwagę, że jadę z organizacji CCI.

1. Informacje ogólne
Oczywiście jedna z najważniejszych i zarazem najprostszych rzeczy to uzupełnienie podstawowych informacji o sobie i swojej rodzinie, jeśli posiadamy rodzinę, znajomych w USA ważne jest aby zaznaczyć to w aplikacji, w razie wypadku można będzie się z nimi kontaktować. Piszemy też o swoich poprzednich doświadczeniach z wymianami (jeśli takie posiadamy) oraz o swojej religii, alergiach, diecie, nastawieniu do dzieci i zwierząt  (np. pytają czy możesz mieszkać u rodziny jedzącej tylko wegetariańsko, lub czy jeśli twoja dieta jest restrykcyjna z powodu alergii czy przekonań, to możesz przygotować sobie posiłki samemu). Bardzo ważna sprawa to uzupełnienie swoich zainteresowań. Wybieramy poszczególne dyscypliny sportu które uprawiamy, hobby czy sztukę jaką lubimy, następnie trzeba rozpisać się na temat rzeczy które robimy najczęściej w ciągu tygodnia. Na każdy temat trzeba napisać od 4 do 6 zdań. Powiem szczerze, że miałam problem z napisaniem czwartego, z tego powodu był on odrobinę naciągany (niestety moja doba ma tylko 24 godziny i nie mam czasu na rozwijanie tylu zainteresowań) aczkolwiek jak najbardziej prawdziwy. Nie ma co kłamać na temat swoich zainteresowań, nasza host rodzina chce wiedzieć jak spędzamy wolny czas i zapewne chciałaby abyśmy się czuli u nich dobrze, tak więc ważne jest aby nie kłamać bo np. chcemy zrobić dobre wrażenie. To nie konkurs na miss universe, nikt nie wymaga od Ciebie abyś lubił zwierzęta i kochał dzieci ;)

2. Dear Family Letter
Kolejna, bardzo ale to bardzo ważna część aplikacji. List powinien być szczery i napisany przez CIEBIE. Nikt nie będzie oceniał twoich błędów gramatycznych ;) Masz napisać jaki jesteś, wyrazić swoją wdzięczność dla tej rodziny i przybliżyć im odrobinę swoją osobę. Tutaj też nie radzę kłamać, wszystko wyjdzie na jaw jak już się spotkacie ;) W aplikacji zawarte są wskazówki na ten temat, napiszą co trzeba zawrzeć w liście oraz jak długi ma być. Właściwie to trzeba zawrzeć w nim wszystko o sobie. Jeśli mielibyście jakieś pytania co do tego to służę pomocą ;)

3. Zdjęcia
Powiem krótko: im więcej zdjęć tym lepiej. Wymagane są co najmniej trzy, ale myśląc logicznie: jeśli przyjmowalibyście nieznajomą osobę do własnego domu to pewnie chcielibyście się jej przyjrzeć prawda? Dodajemy ładne uśmiechnięte zdjęcia z rodziną i przyjaciółmi ;)

4. Dokumenty które muszą uzupełnić rodzice
Rodzice również muszą napisać list do tej rodziny, tutaj również ma on wyrażać wdzięczność i zawierać informacje o dziecku ;) Nic więcej nie jestem w stanie powiedzieć bo go nie pisałam ;D
Kolejny dokument to podstawowe informacje- o której musicie wracać do domu, jak duże czasu poświęcanie na naukę, rodzinę, znajomych, hobby, czy było jakieś wydarzenie które mogło na was znacząco wpłynąć itp itd. Myślę, że trzeba na to wszystko poświęcić jakąś niedziele ;) dobrze jest być przy tym jak to uzupełniają żeby odpowiedzieć na zadawane pytania :)

5. Dokumenty uzupełniane przez szkołę
To jest również bardzo ważne, musimy iść porozmawiać o naszej wymianie z dyrektorem szkoły, najlepiej z rodzicami ;) ja nie miałam problemu ponieważ wiele osób z mojej szkoły było na takiej wymianie. Jednak nie wiem jak sytuacja będzie wyglądać w innych szkołach, dyrektor może zaznaczyć jakie musicie wziąć tam przedmioty (ale nie musi) oraz potwierdzić zapis waszych ocen z ostatnich 3 lat. Do tego musimy załączyć świadectwa i ich tłumaczenia przysięgłe.
Wymagana jest również ocena nauczyciela języka angielskiego, trzeba ładnie poprosić bo jest troszkę uzupełniania :) Polecam szybko załatwić szkolne papiery jeśli zależy wam na czasie ponieważ nie mamy zbyt dużego wpływu na to jak szybko szkoła upora się z dokumentami.

6. Dokumenty lekarskie
Jest ich sporo, wypełniamy szczepienia jakie mieliśmy, ja się nie doszczepiałam ponieważ w różnych stanach różne szczepienia są wymagane, a ja nie wiem jeszcze nie trafie ;D jeśli szczepienie będzie konieczne to zaszczepię się przed wylotem. Jeśli chodzi o próbę tuberkulinową- nie robiłam jej wystarczyło prześwietlenie klatki piersiowej. Oprócz tego zaznaczamy przebyte choroby/zaburzenia odżywiania/alergie/nietolerancje pokarmowe/wady wzroku itp itd. Ja mam to szczęście, że nie jestem "chorowita" więc kartka była praktycznie pusta.  To głównie od nas zależy jak szybko się z tym uporamy ;)

7. Jak ja sobie z tym poradziłam
Ogólnie zajęło mi to ok. miesiąca, nie śpieszyłam się jakoś strasznie. Męczące było ciągłe skanowanie i poprawienie błędów (oj tak, dobrze jest mieć skaner w domu). Ale np. pisanie listu czy opisywanie moich zainteresowań nie było dla mnie wielkim problemem i robiłam to wręcz z przyjemnością.

Mam nadzieje, że to komuś pomoże, w razie pytań to jak zawsze- w komentarzu. Jestem otwarta na pytania i udzielanie pomocy ;)

Ag.

poniedziałek, 16 marca 2015

Gratulacje, twoja aplikacja została zaakceptowana.

I tak oto zakończyłam walkę z dokumentami. Tak wiem, dość późno biorą pod uwagę, że niektórzy dostali już placement. Jednak było trochę zabawy w jeżdżenie i podpisywanie kartek. Cieszę się jednak, że już mnie to nie dotyczy. Zostało czekać na rodzine i liczyć, że jednak ktoś mnie zechce ;D
Jeśli chodzi o stany które sobie wybrałam (CCI posiada dodatkowo płatną opcje która umożliwia wybranie 3 stanów do których chcielibyśmy trafić) to są to: Floryda, Massachusetts, New York.
Na tą Floryde przekonała mnie jednak prognoza pogody wskazująca 25 stopni, więc jako ciepłolubne stworzenie od razu na to poszłam :D
Nie będę się teraz rozpisywać jak to wszytsko wyglądało, nie wiem czy jest taka potrzeba (jeśli chcecie żebym się rozpisała, to proście śmiało).
Ah no i jeśli ktoś z was również wybiera się w tym roku na wymiane to proszę o kontakt ;D

Ag.