wtorek, 18 sierpnia 2015

Pierwszy tydzień

To już tydzień kiedy tu jestem więc nadszedł czas, żeby napisać co ma jakiś ład i skład.
Tak, to jest pierwszy dzień kiedy mam trochę wolnego poranka, Cyn i Henry naprawdę się starają, żebym nie miała miała czasu się nudzić. I tak, to jest drugi raz kiedy jestem w ciągu całego pobytu na laptopie (nawet go jeszcze nie musiałam ładować).

Rodzina:
Moja host rodzina to najlepsza rodzina na świecie ;) Hmama i hbart przyjęli mnie od pierwszego dnia jako pełnoprawnego członka rodziny, Cyn zabiera mnie żebym poznawała jej przyjaciółki a Henry dba o to, żebym na wejściu miała jakiś znajomych. Z htatą jest większy problem, podobno przywyknie do mnie dopiero za jakieś 2 miesiące (tak mi powiedzieli za jego plecami, jestem ich drugim wymieńcem i tak właśnie było rok temu). Jeśli chodzi o hsiostrę... nie mieszka z nami. Ma już dziecko i mieszka w Missisipi. Henry jej nie cierpi, mówi, że jest wredna. Cyn też mnie ostrzegała, żebym jej za dużo nie mówiła bo nigdy nie wiadomo jak się zachowa, no i jest o mnie zazdrosna z niewiadomych powodów. W każdym razie i tak chciałabym ją poznać ;)

Miasto i Szkoła:
Jak już pisałam poprzednio, Cypress jest rozległe. Nie ma tu wieżowców, bloków etc. wszyscy mieszkają w domkach jednorodzinnych. Nie wspomnę już o tym ile tu jest restauracji/fast foodów/sklepów (nie tylko z jedzeniem). Mamy też jeden outlet a do zwykłego centrum handlowego trzeba jechać jakieś 30-40 min do Houston (co nie jest problemem, bo byliśmy już 3 razy na zakupach, w różnych miejscach).
Szkoła jest wielka, chodzi do niej 2000 uczniów chociaż na korytarzu podobno jest ścisk. W każdym razie nigdy nie widziałam tak dużej i nowej szkoły. Do szkoły należy też boisko do piłki nożnej, boisko do footballu, baseballu i 6 kortów tenisowych. W części atletycznej (już w budynku) jest też wielka sala gimnastyczna i 2 siłownie.
A jak będę do niej dojeżdżać? Miałam jeździć z Henrym, ale sprawy się nieco pokomplikowały bo sąsiedzi skarżyli się na jego jazdę po osiedlu, więc htata zabrał mu kluczyli. Teraz będziemy jeździć albo z Cyn albo z Sammy (koleżanka Henrego która mieszka kilka domów dalej).

Co się ostatnio działo?
Pep rally. Co to jest? Trudno wytłumaczyć, mogę to porównać trochę do rozpoczęcia roku szkolnego połączonego z zagrzewaniem do gry.
Był to taki spory szkolny event, przychodził kto tylko chciał, uczniowie, rodzice, rodzeństwo etc.
Usiedliśmy na trybunach (dużych trybunach) w sali gimnastycznej i oglądaliśmy tancerki, cheerleaderki, tańczącą maskotkę... a na koniec wybiegła cała drużyna footbollowa i przemawiał dyrektor. Hola hola, przemawiał to mało powiedziane. To nie było ani trochę podobne do przemowy dyrektora szkoły w Polsce. On krzyczał, motywował, zagrzewał do walki i "budził ducha szkoły" jeśli mogę to tak nazwać.
Po tym, był pierwszy w roku mecz footbollowy, na który poszliśmy... ale nie zostaliśmy na tym bo Cyn i jej przyjaciółka były znudzone to pojechaliśmy do restauracji (o północy?!) a potem do domu.
Pep rally ma tutaj swoich fanów i przeciwników. Ja uważam, że jest to coś godnego zobaczenia!

 Większość osób jest w szkolnych koszulkach!








1 komentarz:

  1. jak się nazywasz na snapie? super by było podglądać Twoje życie w USA tak na co dzień :D

    OdpowiedzUsuń